na zawsze w twych ramionach bym była tylko twoja - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Modlitwa "Jezu, Ty się tym zajmij" to Akt zawierzenia albo Akt całkowitego oddania się Bogu. Jego treść podyktował sam Jezus, w czasie prywatnego objawienia Włochowi – ojcu Dolindo
Gdybym tylko mogła cofnąć czas, to bym wszystko odwróciła. Gdybym tylko mogła cofnąć czas to wcześniej zostawiłabym typa, niech spali się w piekle! To mój błąd, że mu wtedy zaufałam To mój błąd, że mu wtedy zaufałam, naiwna. Tak bardzo kochałam, a on to wykorzystał! Gdybym tylko wiedziała Gdybym tylko wiedziała
Vay Tiền Nhanh. [Zwrotka 1] Królu mojego serca Miałam być jak królewna Mówiłeś, słuchałam, wierzyłam, ufałam Będzie jak w legendach I było, jak w bajce O Kopciuszku czy Syrence Prócz pantofelka, ogona i serca Straciłam coś więcej, to kim jestem Stałam się Twoim cieniem Spełnieniem na zawołanie Zastygła w bezruchu niemym Stałam się czekaniem na nie Już nie umiałam śnić swoich snów Musiałam się obudzić Bo nie mogę już Na Twoją miłość się starać zasłużyć [Refren] Jak Najdalej od Ciebie gnam Dokąd nie wiem, mam plan By odnaleźć siebie, odnaleźć siebie Jak Najdalej od Ciebie gnam Dokąd nie wiem, mam plan Odnaleźć siebie [Zwrotka 2] Spójrz, myślałam, twoja dłoń i moja dłoń to jedno Tchórz, tak się bałam, że Ty w mojej dłoni widzisz tylko tę poprzednią (Mea Cupla, Mea Culpa) Moja wina, moja bardzo wielka wina Zagubiłam się w naszych ciałach Bo Ty się nigdzie nie kończysz, a ja nigdzie nie zaczynam Królu mojego serca, ten który jednym gestem Sprawia że się rozpadam, albo że znów cała jestem Bywam, choć tylko wtedy kiedy Ty jesteś obok Lecz potem za karę znikasz, a ja umieram na nowo [Refren] Jak Najdalej od Ciebie gnam Dokąd nie wiem, mam plan By odnaleźć siebie, odnaleźć siebie Jak Najdalej od Ciebie gnam Dokąd nie wiem, mam plan Odnaleźć siebie Jak Najdalej od Ciebie gnam Dokąd nie wiem, mam plan By odnaleźć siebie, odnaleźć siebie Jak Najdalej od Ciebie gnam Dokąd nie wiem, mam plan Odnaleźć siebie
Spis treści AKT PIERWSZY SCENA I SCENA II SCENA III SCENA IV SCENA V SCENA VI SCENA VII AKT DRUGI SCENA I SCENA II SCENA III SCENA IV AKT TRZECI SCENA I SCENA II SCENA III SCENA IV SCENA V SCENA VI AKT CZWARTY SCENA I SCENA II SCENA III AKT PIĄTY SCENA I SCENA II SCENA III SCENA IV SCENA V SCENA VI SCENA VII Bitwa: 1 Choroba: 1 Cud: 1 Czarownica: 1 Czary: 1 2 Czyn: 1 2 Kobieta: 1 Kondycja ludzka: 1 2 Król: 1 Kuszenie: 1 2 Los: 1 2 Mężczyzna: 1 2 Modlitwa: 1 2 Morderstwo: 1 2 Odwaga: 1 2 3 4 Ojciec: 1 Okrucieństwo: 1 Pies: 1 Pijaństwo: 1 Pokusa: 1 Poród: 1 Pozory: 1 Proroctwo: 1 2 Przemiana: 1 Przemijanie: 1 Przysięga: 1 Rycerz: 1 2 Strach: 1 Sumienie: 1 Syn: 1 Śmierć bohaterska: 1 Wdzięczność: 1 Władza: 1 2 Wyrzuty sumienia: 1 2 Zbrodniarz: 1 Zwątpienie: 1 Żałoba: 1 Żywioły: 1 Uwspółcześnienia Pisownia łączna / rozdzielna: ciężko zbrojna > ciężkozbrojna; nowonarodzone > nowo narodzone; jakto > jak to; jakgdyby > jak gdyby; napół > na pół; bez trwogimbym przyjął > bez trwogi bym przyjął; tym czasem > tymczasem; co raz > coraz; niema > nie ma; jakąbądź > jaką bądź; z pod > spod; półduszny i pół rozumny > półduszny i półrozumny itp. Pisownia wielką literą w zdaniu: zmieniono na wielką literę po wykrzykniku, np. twój > Twój (Ródź tylko synów! Twój hart nieugięty / Mężów jedynie powinien kształtować!), pozostawiono małą literę po wołaczu (np. O zgrozo! zgrozo! ani cię potrafi / Język wysłowić, ani serce pojąć!). Pisownia joty i miękkości: daybeł > diabeł; egzekucya > egzekucja itp. Pisownia samogłosek nosowych: stępel > stempel; tentent > tętent. Pisownia grup spółgłoskowych: norwegski > norweski; wszechwładzców > wszechwładców. Pisownia spółgłosek dźwięcznych i bezdźwięcznych: przysiądz > przysiąc; puhar > puchar; z pod > spod; blizko > blisko; możesz > możeż (Możesz diabeł mówić prawdę?). Inne zmiany: uraganie > huraganie; złowróżby > złowróżbny; kocieł > kocioł; wydystylują > wydestylują. Pisownia i odmiana nazw obcych: Macbeth > Makbet; Banquo > Banko; Macduff > Makduf, Malcolm > Malkolm, Kernów > krenów; Galloglasów > gallowglassów; Fifu > Fife'u; Dunsynanu > Dunsinane'u (wg Dunsinane); do Alepu > do Aleppo. Fleksja: Szkocyi > Szkocji; ujednolicono: wstajcie, wstańcie > wstańcie; dotycze > dotyczy; dwie nocy > dwie noce; wyślej > wyślij. Błąd źródła: spełnionia > spełniona; nagłówek osoby ”Morderca” > ”1 Morderca” (akt III, scena I, wg tekstu ang. z Makbettłum. Leon Ulrich AKT PIERWSZY SCENA I Otwarte pole. Grzmoty i błyskawice. — Wchodzą trzy Czarownice. CZAROWNICA 1 1Gdzie, kiedy nowe spotkanie? W grzmotach, błyskach, huraganie? CZAROWNICA 2 Gdy wrzawa bitwy ustanie, Jedno wojsko z pola pierzchnie. CZAROWNICA 3 5A więc jeszcze zanim zmierzchnie. CZAROWNICA 1 CZAROWNICA 2 CZAROWNICA 3 Sam na sam, By Makbeta[1] spotkać tam. CZAROWNICA 1 WSZYSTKIE Już ropucha Woła na nas. Zaraz! Zaraz! Brzydnieje uroda, brzydota pięknieje, Więc dalej, więc dalej, przez mgły i zawieje! Znikają. SCENA II Obóz niedaleko Forres. Alarm za sceną. — Wchodzą: król Duncan, Malkolm, Donalbein, Lennox, Służba, spotykają rannego Żołnierza. KRÓL DUNKAN 15Co to za żołnierz? Wnosząc z jego stanu, On nam potrafi świeżą dać wiadomość, Jak stoi teraz bój z buntownikami. MALKOLM To sierżant, który z lwią odwagą walczył, Aby mię wyrwać z rąk nieprzyjaciela. 20Witaj, kolego! Opowiedz królowi, Jak się ważyły losy wojujących, Kiedy plac bitwy ranny opuszczałeś. ŻOŁNIERZ Zwycięstwo, królu, wahało się jeszcze, Armie podobne dwom były pływakom, 25Co się chwytając śmiertelnym uściskiem, Daremnią[3] całą sztuki swojej biegłość. Srogi Macdonwald (wart być buntownikiem, Tak wszystkie ludzkiej natury sprosności Do jego podłej zleciały się duszy) 30Przyzwał do siebie z zachodnich wysp kernów[4] Do buntownika uśmiechać się zdała, Jakby chcąc jego nałożnicą zostać. Wszystko daremno, bo Makbet waleczny 35(Nikt na tę nazwę lepiej nie zasłużył), Gardząc fortuną, z dobytym orężem, Który się dymił krwią nieprzyjaciela, Chwały kochanek, do tego nędznika Drogę wyrąbał, nie ścisnął mu ręki, 40Ni go pożegnał, dopóki mu wprzódy Czaszki po samą nie rozpłatał szczękę, Głowy na naszych nie zawiesił blankach. KRÓL DUNKAN Dzielny szlachcicu! Waleczny kuzynie! ŻOŁNIERZ Jak nieraz z strony, z której wstaje słońce, 45Wybiega chmura gromami brzemienna, Tak nam ze źródła spodziewanych zwycięstw Niebezpieczeństwo wytrysnęło nowe. Słuchaj mnie tylko, królu Szkocji, słuchaj! Zaledwo męstwem wsparta sprawiedliwość 50Z placu potyczki zniosła kernów śmiecie, Gdy król norweski, który na nas czyhał, Z świeżym zastępem, z wyostrzoną bronią. Rozpoczął atak. KRÓL DUNKAN Czy to nie strwożyło 55Mych wodzów dzielnych, Makbeta i Banka? ŻOŁNIERZ O tak, jak stado wróbli trwoży orła, Albo lwa zając. By prawdę powiedzieć, Byli jak działa podwójnie nabite, Tak swoje krwawe ciosy podwoili, 60Jakby się chcieli kąpać w krwi dymiącej, Lub jaką drugą uwiecznić Golgotę. Lecz rany moje wołają o pomoc. KRÓL DUNKAN Słowa ci twoje, jak rany przystoją, W obu zarówno jasny świeci honor. 65Więc go bez zwłoki wiedźcie do doktora! Wyprowadzają Żołnierza. — Wchodzi Ross. Kto się tam zbliża? MALKOLM Ross, nasz tan[6] waleczny. LENNOX Jaki w źrenicach jego pośpiech widać! 70Twarz to człowieka, który wiadomości Przynosi dziwne. ROSS KRÓL DUNKAN Waleczny tanie, skąd do nas przybywasz? ROSS Z Fife, wielki królu, gdzie norweska flaga, 75Miotana wichrem, mrozi naszych serca. Sam król norweski, z niezliczoną armią, Przez niewiernego popierany zdrajcę, Tana Kawdoru, bój rozpoczął straszny. Lecz nasz waleczny Bellony[7] małżonek, 80Zbrojny odwagą, stanął z nim się mierzyć Ramię na ramię, szabla przeciw szabli, I dziką jego poskromił odwagę. Zwycięstwo przy nas! KRÓL DUNKAN ROSS 85Sweno, norweski król, błaga o pokój. Zanim otrzymał od nas przyzwolenie, Aby pogrzebał swych poległych trupy, Na Kolumbana świętego wprzód wyspie Dziesięć tysięcy talarów nam spłacił. KRÓL DUNKAN 90Tan nas Kawdoru drugi raz nie zdradzi. Idź, niech natychmiast głowa jego spadnie, A pozdrów jego tytułem Makbeta! ROSS Spełni się wola króla, mego pana. KRÓL DUNKAN Co Kawdor przegrał, Makbeta wygrana. Wychodzą. SCENA III Step. Pioruny. — Wchodzą trzy Czarownice. CZAROWNICA 1 CZAROWNICA 2 CZAROWNICA 3 CZAROWNICA 1 Żona majtka[8] w swym fartuchu Miała kasztany; mlaska, mlaska, mlaska! 100Daj mi, mówiłam. — Precz stąd, czarownico! Otyłe ścierwo zawołało do mnie. Mąż jej na Tygrze płynie do Aleppo, By go dognać, w przetak siędę[9], Bez ogona szczurem będę, 105Będę deski gryść, gryść, gryść! CZAROWNICA 2 Wiatr ci jeden w pomoc dam. CZAROWNICA 1 CZAROWNICA 3 CZAROWNICA 1 Ja mam resztę na usługi, 110Wiem gdzie, kiedy, wieje jaki, Znam każdego wszystkie szlaki, Jakby na żeglarza karcie. Ja wysuszę go jak siano; Ani wieczór, ani rano 115Sen nie zamknie jego powiek; Jak wyklęty będzie człowiek. Miesiące, tygodnie, dnie, Niech więdnie, marnieje, schnie; Choć się barka nie rozpryska, 120Niech nią wieczna burza ciska! Patrzcie, co mam. CZAROWNICA 2 CZAROWNICA 1 Palec majtka, który zginął, Kiedy już do domu płynął. Bęben za sceną. CZAROWNICA 3 125 Bębny biją; czas już nam! Makbet tam! WSZYSTKIE Przeznaczeń siostry, dłoń w dłoni, Posłanki lądów i toni, Tak kołują, krążą tak. 130Trzy te biorę, te trzy ty, Do dziewiątki jesacze trzy. Koło czarów zakreślone. Wchodzą: Makbet i Banko. MAKBET Dnia tak szpetnego i pięknego razem Nie miałem jeszcze. BANKO 135Do Forres jak daleko? CzarownicaCo to za wyschłe i dziwne stworzenia? Nie wyglądają na mieszkańców ziemi, Chociaż są na niej. Mówcie, czy żyjecie? Czy was śmiertelny człowiek pytać może? 140Zda się, że moje rozumiecie słowa, Każda z was bowiem suchy kładzie palec Na zwiędłe usta. Macie kobiet postać, Lecz brody wasze tak myśleć mi bronią. MAKBET Jeśli możecie, mówcie, kto jesteście? Kuszenie, Proroctwo1 CZAROWNICA 145Witaj, Makbecie, witaj, tanie Glamis! CZAROWNICA 2 Witaj, Makbecie, witaj, tanie Kawdor! CZAROWNICA 3 Witaj, Makbecie, przyszły witaj królu! BANKO Dobry mój panie, dlaczego się wzdrygasz, Lękasz się rzeczy, co brzmi tak rozkosznie? 150W imię was prawdy zaklinam, powiedzcie, Czy tylko zmysłów jesteście złudzeniem, Czy kształty wasze są rzeczywistością? Kolegę mego godnością dzisiejszą Witacie, razem z wielką przepowiednią 155Przyszłych dostojeństw, królewskiej nadziei, Tak, że oniemiał, jakby zachwycony. Dla mnie milczycie; lecz jeśli możecie Sięgnąć spojrzeniem w przyszłości nasiona, I przepowiedzieć jakie ziarno puści, 160Przemówcie do mnie, do mnie, co nie proszę O łaskę waszą, jak się nienawiści Waszej nie lękam. CZAROWNICA 1 CZAROWNICA 2 CZAROWNICA 3 CZAROWNICA 1 Mniejszy, a przecie większy od Makbeta. CZAROWNICA 2 Nie tak szczęśliwy, a przecie szczęśliwy. CZAROWNICA 3 Ty królów spłodzisz, choć nie jesteś królem. Witajcie przeto, Makbecie i Banko! CZAROWNICA 1 170Banko, Makbecie, witajcie, witajcie! MAKBET O, jeszcze jedno słowo, ciemne wieszczki! Przez śmierć Sinela jestem tanem Glamis, Lecz jak Kawdoru? Tan Kawdoru żyje, Żyje szczęśliwy; żeby królem zostać, 175To równie wiary przechodzi granice, Jak to, że jestem dziś tanem Kawdoru. Mówcie, skąd dziwna wiedza wam ta przyszła? Mówcie, dlaczego na tym dzikim stepie, Tym pozdrowieniem proroczym nasz pochód 180Zatrzymujecie? Zaklinam was, mówcie! BANKO Ziemia, jak woda, ma także swe bańki; To były bańki ziemskie; gdzie zniknęły? MAKBET W powietrzu; co nam zdało się cielesne, Jak gdyby oddech w wiatr się rozpłynęło. 185Ach, jakbym pragnął, by zostały dłużej! BANKO Czy to stworzenia były tu istotne, Lub czyśmy jedli zatrute korzonki, Których nasz rozum został niewolnikiem? MAKBET BANKO MAKBET Tanem Kawdoru wprzódy, czy nie prawda? BANKO Tak jest, to były własne ich wyrazy. Kto się przybliża? Wchodzą: Ross i Angus. ROSS Król błogą wiadomość 195O twych zwycięstwach odebrał, Makbecie; Czytając twoje wśród walki przygody, Niepewny, czy ma wielbić, czy się dziwić, Sam nie wie, jak ma objawić swe czucia, Dumając niemy, przy rozprawy końcu, 200Widzi cię znowu wśród norweskich pułków, Niestrwożonego własnej szabli dziełem; Co chwila nowe odbiera poselstwa O nowych kształtach potyczki i śmierci; Każdy posłaniec do nóg jego ciska 205Nowe pochwały dzieł twych bohaterskich, Spełnionych w jego królestwa obronie. ANGUS Naszego pana dzięki ci przynosim, Nie żeby twoje zasługi zapłacić, Żeby cię tylko prowadzić do niego. ROSS 210 A na zadatek świetniejszych zaszczytów Tanem Kawdoru pozdrowić cię kazał. Więc cię tytułem witam, tanie, nowym, Jest twoim. BANKO Możeż[10] diabeł mówić prawdę? MAKBET 215Jak to? Wszak jeszcze tan Kawdoru żyje, Czemu mnie w odzież stroisz pożyczaną? ANGUS Żyje ten, który Kawdoru był tanem, Lecz życiu jego sąd grozi surowy, Które utracić zbrodnią swą zasłużył. 220Czy spiski knował z Norwegią otwarte, Czy buntownikom tajemnie pomagał, Czy z dwoma razem wrogami pracował Na zgubę kraju, nie umiem powiedzieć, Lecz dowiedziona zdrada i wyznana 225Potępia zdrajcę. MAKBET na stronie Glamis, tan Kawdoru, A potem — potem — jeszcze tytuł wyższy! do Rossa i Angusa Przyjmcie me dzięki! 230do Banka Czy się nie spodziewasz, Że kiedyś dzieci twe królami będą, Gdy mają na to od tych obietnice, Które mi thaństwo Kawdoru przyrzekły? BANKO 235 Wiara w ich słowa może w tanie Kawdor Rozbudzić także myśli o koronie. To dziwna! Nie raz ciemności narzędzia, Żeby do naszej pociągnąć nas zguby, Prawdę nam mówią; chwytają nam dusze 240Zwodną ponętą uczciwych drobnostek, Aby nas potem popchnąć w ciemną przepaść. — Kuzynie, słowo. MAKBET na stronie Dwie ich przepowiednie Już się spełniły, jak szczęśliwy prolog 245Do królewskiego w przyszłości dramatu. — Raz jeszcze dzięki składam wam, panowie! — na stronie Nadprzyrodzone trzech istot podszepty Złe być nie mogą, nie mogą być dobre. 250Jeśli złe, czemu prawdą zaczynają I pomyślności dają mi zadatek? Jestem Kawdoru tanem. Jeśli dobre, Na których straszny obraz włos się jeży, 255Mężne me serce w mych się tłucze piersiach, Z siłą naturze ludzkiej niezwyczajną? Strach mniej jest straszny, mniej ma w sobie grozy W rzeczywistości, niż strach w wyobraźni. Myśl, której tylko marzeniem morderstwo, 260Wstrząsa tak słabą ludzką mą naturą, Że siły duszy mdleją w przypuszczeniach, I nie istnieje tylko to, co nie jest. BANKO Patrzcie, towarzysz nasz jak zadumany! MAKBET na stronie LosJeśli chce los mój, abym królem został, 265Bez mej pomocy los zrobi mnie królem. BANKO Zaszczyt dla niego jak nowa jest odzież, Czasu jej trzeba, by przylgła do ciała. MAKBET na stronie Niech co chce będzie; czas i sposobności Burz najgroźniejsze znoszą przeciwności. BANKO 270 Makbecie, na twe czekamy rozkazy. MAKBET Przebaczcie, proszę, ale mózg mój ciężki Dręczyły sprawy dawno zapomniane. Wasze usługi wciągnąłem do księgi, W której codziennie jedną czytam kartę. 275Idźmy do króla. — Myśl o tym, co zaszło, Przy wolnej chwili, po dobrej rozwadze, Otworzym sobie naszych serc tajniki. BANKO MAKBET Tymczasem dość na tym. Idziemy. Wychodzą. SCENA IV Forres. Sala w pałacu. Przy odgłosie trąb wchodzą: król Duncan, Malkolm, Donalbein, Lennox, Służba. KRÓL DUNKAN 280Czy egzekucja Kawdora spełniona? Czy komisarze nasi powrócili? MALKOLM Jeszcze nie, królu, lecz miałem sposobność Rozmawiać chwilę z świadkiem jego śmierci. Na rusztowaniu zdradę swoją wyznał, 285O twe królewskie błagał przebaczenie, Swój żal serdeczny za zbrodnię objawił. Nic piękniejszego nie miał w swoim życiu, Jak chwila, w której z życiem się tym żegnał; Umarł, jak człowiek, co umrzeć się uczył; 290Skarb swój najdroższy oddał obojętnie, Jak liche cacko. KRÓL DUNKAN O nie, nie ma sztuki, Zdolnej na twarzy tajnie myśli czytać: Ja w nim zupełną ufność pokładałem. 295Wchodzą: Makbet, Banko, Ross i Angus. Dzielny kuzynie, grzech mej niewdzięczności Na duszy mojej niby kamień ciężał, Że ich doścignąć nigdy nie wydoła 300Najszybsze skrzydło monarszej nagrody. Jakżebym pragnął, abyś mniej zadłużył! Aby zapłata moja i ma wdzięczność Mogły dorównać wszystkiemu, com dłużny! Teraz mi tylko wyznanie zostało, 305Że na me długi skarbów mych za mało. MAKBET Wierność ma, królu, i me posłuszeństwo Same się płacą, gdy ci mogą służyć. Twa rzecz przyjmować nasze powinności, A powinności nasze są dla tronu 310I dla królestwa jak dzieci i sługi; Gdy robią wszystko, co zdolne są zrobić Dla twej miłości i dla twojej chwały, Tylko należny pełnią obowiązek. KRÓL DUNKAN Witaj nam tutaj! Zacząłem cię szczepić, 315Dołożę pracy, byś z czasem zakwitnął. Szlachetny Banko, i twoje zasługi Równie są wielkie; świat się o nich dowie; Pozwól do moich przycisnąć cię piersi. BANKO Jeśli tam wzrosnę, żniwo jest dla ciebie. KRÓL DUNKAN 320Przepełniająca moje serce radość Chce teraz w kroplach smutku się utaić. Synowie, krewni i wy, dostojnicy Najbliżej berła mego postawieni, Wiedzcie, że myślą naszą tron zostawić 325Pierworodnemu memu Malkolmowi; Dziś go mianuję księciem Cumberlandu. Lecz nie samotny ten zostanie honor, Na każdej bowiem zasłudze, jak gwiazdy, Mojej wdzięczności oznaki zaświecą. 330Teraz, Makbecie, śpieszmy do Inverness, Przyjaźni naszej silniej ścisnąć węzeł. MAKBET Każda godzina jest dla mnie straconą, Której nie mogę służbie twej poświęcić. Sam będę posłem twojego przybycia, 335Sam serce żony wieścią tą pocieszę. A teraz, składam pokorne me służby. KRÓL DUNKAN MAKBET na stronie Książę Cumberlandu! Ten kamień, który zawala mi drogę, 340Przeskoczyć muszę, jeśli upaść nie chcę. Przymrużcie, gwiazdy, ogniste źrenice, Na czarne duszy mojej tajemnice! Niechaj mej ręki oko me nie widzi! Niech się czyn spełni, którym wzrok się brzydzi! Wychodzi. KRÓL DUNKAN 345 Tak jest, mój Banko, wielka jego dzielność; Jego pochwała jest moim pokarmem, Jest mym bankietem. Śpieszmy teraz za nim, Już nas troskliwość jego wyprzedziła, Aby uprzejme dać nam powitanie. 350Nieporównanym Makbet jest kuzynem. Wychodzą przy odgłosie trąb. SCENA V Inverness. Sala w zamku Makbeta. Wchodzi Lady Makbet czytając list. LADY MAKBET czyta „Spotkały mnie w dniu zwycięstwa; a bieg wypadków przekonał mnie, że więcej w nich jest niż śmiertelna wiedza. Gdy pałałem żądzą pytania się o więcej, rozpłynęły się w powietrzu i zniknęły. Stałem jeszcze zachwycony cudownym zjawiskiem, gdy przybyli posłańcy od króla i pozdrowili mnie tanem Kawdoru, tytuł, którym przed chwilą powitały mnie siostry przeznaczeń, odraczając mnie do przyszłości przepowiednią: Przyszły witaj królu! Uznałem za stosowne przesłać ci tę wiadomość, najdroższa towarzyszko mojej wielkości, abyś nie straciła należnej ci cząstki wesela nieświadomością, jaka przyobiecana ci jest wielkość. Zachowaj to w twoim sercu i bądź mi zdrowa.” Jesteś już tanem Glamis i Kawdoru, I tym zostaniesz, co ci obiecane — Tylko, że twojej lękam się natury, Zbyt jest tkliwości ludzkiej pełna mleka, 355Aby najkrótszą pogoniła drogą. Być wielkim chciałbyś, ambicję masz w sercu, Ale ci słabość stoi na przeszkodzie; Chcesz zajść wysoko, ale chcesz uczciwie, Nie chcesz szachrować, a wygrać chcesz grzesznie; 360To, czego pragniesz, woła ci, Glamisie: „To zrobić musisz, jeśli chcesz mnie posiąść, A czego raczej wykonać się lękasz, Niż żebyś pragnął, aby się nie stało”. Spiesz się, przybywaj! abym mego ducha 365W twe uszy wlała, moich słów potęgą Zdołała wszystkie zażegnać zawady, Które od złotej dzielą cię obręczy, Twojemu czołu, zda się, obiecanej Wolą przeznaczeń i nadprzyrodzonych 370Potęg pomocą. Wchodzi Sługa. Co za wieść przynosisz? SŁUGA Dziś wieczór, pani, król tutaj przybywa. LADY MAKBET Czyś rozum stracił? Czy pan twój z nim nie jest? 375Gdyby tak było, przysłałby wiadomość, Przygotowania nakazał należne. SŁUGA Wierzaj mi, pani, nasz tan niedaleko, Jeden go sługa na chwile wyprzedził, A bez tchu prawie i na pół umarły 380Ledwo potrafił spełnić swe poselstwo. LADY MAKBET Idź go pokrzepić; wielkie przyniósł wieści. Sługa wychodzi. Kruk nawet ochrypł, który pod me blanki Kracze fatalne przybycie Duncana. 385 Do mnie tu! duszę moją odniewieśćcie, A najczarniejszym jadem okrucieństwa Od stóp do głowy napełńcie mnie całą! Krew moją zgęśćcie, zamknijcie szczeliny, 390Którymi wkraść by mogła się zgryzota, By żadnych ludzkich uczuć nawiedzenie Mym nie zachwiało okrutnym zamiarem, Nie rozdzieliło myśli od spełnienia! Wejdźcie w pierś moją, mleko w żółć przemieńcie, 395Morderstwa duchy, gdziekolwiek w przestrzeniach Czatuje wasza istność niewidoma Na złe natury! Przybądź, nocy ciemna, W najgęstsze dymy piekła owinięta! By nóż nie dojrzał rany, którą zada, 400By przez zasłonę nie przejrzało niebo, Nie zawołało: stój! stój! Wchodzi Makbet. Wielki Glamis, Szlachetny Kawdor! A większy od obu 405Przez pozdrowienie trzecie, niespełnione! List twój mnie uniósł za teraźniejszości Ciemne granice i w chwili obecnej Już czuję przyszłość. MAKBET Duncan, droga żono, 410Dziś tu przybywa. LADY MAKBET MAKBET KuszenieLADY MAKBET Nigdy tego jutra Słońce nie ujrzy! 415Twoje oblicze jest podobne księdze, Treść której dziwną czytać mogą ludzie. By świat oszukać, bądź jak świat jest cały, Nieś pozdrowienie w oku, ręce, ustach, I niewinnego miej pozory kwiatka, 420Ale bądź wężem, co się pod nim kryje. Ten, co przybywa, znajdzie tu przyjęcie; Lecz wielką nocy tej sprawę mnie zostaw, Która na wszystkie dnie potem i noce Całej nas robi ziemi tej panami. MAKBET LADY MAKBET Wypogódź spojrzenia; Trwogę ten zdradza, co oblicze zmienia. Mnie zostaw resztę. Wychodzą. SCENA VI Inverness. Przed zamkiem. Oboje. Domownicy Makbeta stoją zebrani pod bramą. Wchodzą: Duncan, Malkolm, Donalbein, Banko, Lennox, Makduf[11], Ross, Angus, Służba. KRÓL DUNKAN Zamek ten w pięknej leży okolicy; 430Łagodny wietrzyk słodkim swoim tchnieniem Wdzięcznie przenika zachwycone zmysły. BANKO I ten gość lata, kościołów mieszkanka, Jaskółka świadczy miłą obecnością, Że oddech niebios przynosi tu wonie. 435Na każdym fryzie, każdym kapitelu, Każdej wystawie, byle jakim kątku, Ptak ten zawiesił płodną swą kolebkę. Zauważałem, że tam, gdzie jaskółka Swe gniazdo lepi, czyste jest powietrze. Wchodzi Lady Makbet. KRÓL DUNKAN 440Patrz! Patrz! Dostojna nasza gospodyni! Choć miłość, która w trop za nami leci, Dręczy nas nieraz, wdzięczność za nią mamy, Zawsze to miłość; to uczy cię, pani, Że powinnością twą Boga jest prosić, 445By nam zapłacił za wszystkie kłopoty, Które ci dajem. LADY MAKBET Wszystkie nasze służby, Choć dwakroć, choćby czterykroć zwiększone, Lichą są pracą za wielkie honory, 450Którymi dom nasz raczyłeś obsypać. Za wszystkie dawne i nowe zaszczyty, Dom nasz się zmieni, królu, na kaplicę, W której się modlić będziemy za ciebie. KRÓL DUNKAN Gdzie tan Kawdoru? Pędziliśmy za nim, 455Chcąc sami donieść o jego przybyciu; Lepszy zeń jeździec; wierna jego miłość Była ostrogą, która mu pomogła, Że nas wyprzedził i przed nami stanął. Szlachetna, piękna gospodyni nasza, 460Na tę noc gośćmi twoimi jesteśmy. LADY MAKBET Sługi twe, królu, swój dom, swoje mienie, I siebie samych mają jak depozyt, Gotowi zawsze, na pierwszy twój rozkaz, Rachunek złożyć i własność twą zwrócić. KRÓL DUNKAN 465Daj mi twą rękę, pani, racz prowadzić Do gospodarza; kochamy go z serca, Nigdy go nasza nie opuści łaska. Więc idźmy, proszę, piękna gospodyni. Wychodzą. SCENA VII Inverness. Sala w zamku. Oboje i pochodnie. Przechodzą scenę Krojczy i tłum Sług z półmiskami. Wchodzi Makbet. MAKBET Gdyby z uczynkiem skończyło się wszystko, 470Byłoby dobrze czyn wykonać spiesznie; Gdyby morderstwo, swe niszcząc następstwa, Pomyślność śmiercią jego nam złowiło; Gdyby wszystkiego ten cios był tu końcem, Choćby tu tylko, tu, na tym wybrzeżu 475Ziemskiego życia: bez trwogi bym przyjął Wszystko, co może za grobem mnie czekać; Lecz w takich sprawach zawsze tu sąd mamy; Krwawa nauka, przez nas samych dana, Na mistrza swego odwraca się zgubę; 480Bezstronną dłonią sprawiedliwość zbliża Nad nim tu dzisiaj podwójna straż czuwa: Naprzód, jak krewny jego i poddany Dwa mam powody wzdrygać się przed czynem; 485Potem, jak jego gospodarz, winienem Drzwi jego izby przed mordercą zamknąć, Nie sam na głowę jego nóż podnosić. A potem, Duncan tak łagodnie władał, Na tronie swoim posadził cnót tyle, 490Że wszystkie, jakby chór świętych aniołów, Głosem od trąby grzmotu potężniejszym, Przeciw tej czarnej odezwą się zbrodni; Litość, jak nagie, nowo narodzone Na skrzydłach burzy lecące niemowlę, 495Lub jak niebieski posłaniec, cherubin, Na niewidomym powietrznym rumaku, W każde by oko czyn dmuchała krwawy, I w łez potoku zatopiła wichry. Jedyną moich zamiarów ostrogą 500Moja ambicja, własną pochopnością Za szranki celów swych przeskakująca. Wchodzi Lady Makbet. Co tam? LADY MAKBET Już prawie skończył swą wieczerzę. 505Czemu tak nagle izbę opuściłeś? MAKBET LADY MAKBET MAKBET Dalszego kroku w sprawie tej nie zrobim. Tyle niedawno zlał na mnie honorów; 510Na złotąm chwałę u ludzi zarobił, Chciałbym ją w całej dziś świetności nosić, A nie tak prędko z pogardą odrzucać. LADY MAKBET Alboż pijaną była ta nadzieja, W którąś się ubrał? Czyli spała dotąd? 515A rozbudzona blednieje z przestrachu Na myśl, tak skrzętnie wprzód pielęgnowaną? Tak samo odtąd miłość twoją cenię. Czyliż się lękasz w twoim być uczynku I rezolucji, czym jesteś w twej żądzy? 520Chcesz mieć, co krasą zdaje ci się życia, A razem w własnym uznaniu być tchórzem, Za „chciałbym” w pogoń wysyłać „lecz nie śmiem”, Jak kot w przysłowiu.[12] MAKBET O cicho, skończ, proszę! 525Śmiem wszystko zrobić, co mężom przystoi, A kto śmie więcej, ten nie jest człowiekiem. LADY MAKBET Jakież to bydlę było ci podnietą, Żeś mi się z twoim otworzył zamiarem? Gdyś śmiał to zrobić, wtedy byłeś mężem; 530Bądź więcej, niźli byłeś, będziesz razem I więcej mężem. Ni ci czas, ni miejsce Sprzyjały ongi, sam chciałeś je stworzyć; Dziś przyszły same, a ty serce tracisz? PrzysięgaKarmiłam dzieci i wiem, jak jest drogie 535Przy matki łonie wiszące niemowlę, A przecie, gdy się uśmiechało do mnie, Pierś bym wyrwała z dziąsł[13] jego bezzębnych, A mózgiem jego zbryzgałabym kamień, Gdybym przysięgła, tak jak ty przysiągłeś! MAKBET 540Gdy się nie uda zamiar — LADY MAKBET To nie uda! Dośrubuj męstwo do ostatnich gwintów, A rzecz się uda. Skoro Duncan zaśnie — Męcząca podróż sen mu ześle łatwy — 545Dwóch jego dworzan tak winem upoję, Że pamięć wszelka, ta mózgu strażnica, W dym się ulotni, siedlisko rozumu W alembik przejdzie; kiedy w śnie zwierzęcym, Jak gdyby w śmierci, natura ich legnie, 550Czegóż z Duncanem nie potrafim zrobić? Trudnoż nam będzie na pijanych dworzan Naszego dzieła całą zwalić winę? MAKBET Mężów jedynie powinien kształtować! 555Naszemu słowu czyż świat nie uwierzy, Gdy krwią pobroczym izby jego stróżów, Do czynu własnej broni ich użyjem, Że to ich sprawa? LADY MAKBET Kto by się odważył 560Inaczej myśleć, gdy krzyki usłyszy Boleści naszej nad Duncana śmiercią? MAKBET Postanowiłem. Do strasznego czynu Przywołam wszystkie duszy mej potęgi. Idźmy pozorem pięknym zwodzić gości, 565Serc kłamstwo ukryć w twarzy kłamliwości! Wychodzą. AKT DRUGI SCENA I Inverness. Dziedziniec zamkowy. Wchodzą: Banko i Fleance, przed nimi Sługa z pochodnią. BANKO FLEANCE Już księżyc się schował, Lecz nie słyszałem bijącej godziny. BANKO Księżyc zachodzi dziś koło północy. FLEANCE 570Lecz ja bym myślał, ojcze, że jest później. BANKO Weź miecz mój. — Niebo, myślę, przez oszczędność Wszystkie swe lampy zgasiło. — I to weź. Senność, jak ołów, cięży mi na oczach, A spać bym nie chciał. Litosne potęgi, 575Brońcie mnie, proszę, od myśli przeklętych, Którym natura we śnie daje przystęp! — Daj mi miecz. Wchodzi Makbet i Sługa z pochodnią. Kto tam? MAKBET BANKO Co, panie, Jeszcze nie w łóżku? Król spać się położył. Dziś był nadzwyczaj dobrego humoru, Sługom twym drogie rozdał podarunki, 585A ten diament twej posyła żonie, Najuprzejmiejszej swojej gospodyni. Pełny radości wszedł do swej komnaty. MAKBET Gościnność nasza nieprzygotowana Była koniecznych niedostatków sługą, 590A chęciom naszym nie mogła wystarczyć. BANKO Wszystko jest dobrze. — Miałem sen tej nocy O trzech przeznaczeń siostrach; co do ciebie, Słowa ich trochę zawierały prawdy. MAKBET Nie myślę o nich. Później jednakowo, 595Jeśli sposobna nadarzy się pora, Chciałbym słów kilka w sprawie tej powiedzieć, Gdybyś mnie zechciał słuchać. BANKO MAKBET Gdy me podzielisz zdanie, a czas przyjdzie, 600Rzecz by ci mogła przysporzyć honoru. BANKO Bylem nic z tego, co mam, nie uronił, Pragnąc przysporzyć, bylem mógł zachować Sumienie czyste i wiarę bez skazy, Posłucham rady. MAKBET BANKO Dzięki! Racz przyjąć wzajemne życzenie Wychodzi. MAKBET Idź, powiedz pani, że skoro gotowy Będzie mój napój, niech mi da znać dzwonkiem. Wychodzi Sługa. 610Czy to jest sztylet, co przede mną błyszczy, Zwrócony do mej dłoni rękojeścią? Przyjdź, niech cię chwycę! Chociaż cię nie trzymam, Ciągle cię widzę. O widmo fatalne, Czy dotykaniu nie jesteś przystępne, 615Tak jak widzeniu? Lub czy jesteś tylko Sztyletem myśli, ułudnym zjawiskiem, Rozpalonego mózgu czczym stworzeniem? Widzę cię jednak w dotykalnym kształcie Jak sztylet, który z pochwy tej wyciągam. 620Ty drogę, którą miałem iść, wskazujesz Tam, gdziem miał użyć takiego narzędzia. Oczy me innych zmysłów są igraszką, Lub mi od wszystkich innych służą wierniej. Ciągle cię widzę; na twej rękojeści 625I twym brzeszczocie widzę krwi kropelki, Których przed chwilą jeszcze tam nie było. Wszystko to mara! — Krwawe przedsięwzięcie Takie mym oczom przedstawia widziadła. Teraz pół świata zdaje się umarło, 630Sen pod firanką dręczą złe marzenia, Hekacie[14] składa guślarka ofiary, A mord wychudły, zbudzony przez wilka, Swojego stróża, co przeciągłym wyciem Hasło mu daje, do swojego celu 635Jak duch się skrada, krokiem Tarkwiniusza Gwałt knującego. — Ziemio nieruchoma, Nie patrz, gdzie zmierzam, stąpań mych nie słuchaj! By twe kamienie nawet nie zdradziły Gdziem jest, gdzie idę, nie odarły czasu 640Z tej groźnej ciszy, co mu tak przystoi. On żyje jeszcze, a ja tylko grożę, Chłodem słów moich ogień czynu mrożę. Słychać dzwonek. To znak mój; idę, dzwonek na mnie woła. 645Niech dzwon ten, królu, twych snów nie przerywa: On cię do piekła lub do raju wzywa. Wychodzi. SCENA II Tamże. Wchodzi lady Makbet. LADY MAKBET Mnie to ośmiela, co ich upoiło, A co ich gasi, mnie ognia dodaje. Cicho! Co słyszę? Ha, to puszczyk woła 650Złowróżbnym głosem fatalne dobranoc. — Teraz czyn spełnia — drzwi stoją otworem, Dworzanie chrapiąc szydzą z powinności, Bo tak ich napój zaprawiłam dzielnie, Że śmierć z naturą spiera się, czy żyją, 655Czyli[15] umarli. MAKBET za sceną LADY MAKBET Przebóg! Drżę cała, by się nie zbudzili; Rzecz niespełniona; zamiar, nie uczynek, Zgubą jest naszą. Cicho! — Ich sztylety 660Tak położyłam, że nie mógł ich chybić. Gdyby tak we śnie do mojego ojca Nie był podobny, ja bym rzecz spełniła. Mój mąż! Wchodzi Makbet. MAKBET Spełniłem. — Nie słyszałaś krzyku? LADY MAKBET 665 Hukania sowy i świerszczów ćwierkanie. Czy nie mówiłeś? MAKBET LADY MAKBET MAKBET LADY MAKBET MAKBET Słuchajmy! — Kto śpi w drugiej izbie? LADY MAKBET MAKBET patrząc na swoje ręce LADY MAKBET Szaleństwem mówić: bolesny to widok! MAKBET 675Z dwóch jego stróżów jeden śmiał się we śnie, Drugi „mord!” wrzasnął; zbudzili się wzajem; Milcząc słuchałem; mruknęli modlitwę I znów usnęli. LADY MAKBET MAKBET 680 A drugi: „Amen!”, jakby mnie widzieli Z tą kata ręką. Słuchając ich trwogi, Do ich: „błogosław nam Boże” nie mogłem: „Amen” dorzucić. LADY MAKBET 685 Nie myśl o tym dłużej! MAKBET Lecz czemu: „Amen” wymówić nie mogłem? Błogosławieństwa tak potrzebowałem, A przecie: „Amen” uwięzło mi w gardle! LADY MAKBET O takich sprawach myśleć tak nie trzeba; 690Myśl taka zdolna odebrać nam rozum. MAKBET Zda się, żem słyszał głos: „nie zaśniesz więcej! Makbet sen zabił, zabił sen niewinny, Sen, co rozplata trosk zwikłany motek, Śmierć dnia każdego, ciężkiej pracy kąpiel, 695Ożywczy balsam utrapionej myśli, Wielkiej natury drugie ludziom danie, Przysmak najlepszy biesiady żywota”. LADY MAKBET MAKBET 700Wszędzie głos słyszę: „Już nie uśniesz więcej! Glamis sen zabił i dlatego Kawdor Nie uśnie więcej, Makbet spać nie będzie!” LADY MAKBET Któż to tak woła? Co, dostojny tanie, Do tegoż stopnia hart duszy osłabiasz, 705Że słuchasz mózgu chorego podszeptów? — Weź trochę wody, i idź z twojej dłoni Omyj to szpetne świadectwo co prędzej. Po co przyniosłeś stamtąd te sztylety? Tam być powinny — odnieś je na miejsce, 710A śpiących dworzan krwią pomaż oblicza. MAKBET Nie, tam nie wrócę, i myśleć się lękam O tym, com zrobił, a znów spojrzeć na to Nie mam odwagi. LADY MAKBET Mężu słabej woli! 715Daj mi sztylety, śpiący i umarli Są jak obrazy; dziecko tylko straszy Czart malowany. Jeśli krew nie zaschła, Sług jego śpiących twarze nią pozłocę, Bo na nich musim zwalić podejrzenie. Wychodzi. — Stukanie za sceną. MAKBET 720Kto to być może? Co się ze mną stało, Że lada szelest trwogą mnie przeraża? Co to za ręka? Oczy mi wydziera! Czy wszystkie morza wielkiego Neptuna Krew tę z mej ręki obmyć będą w stanie? 725Ach nie! Ta ręka raczej swą purpurą Mórz nieskończonych wody poczerwieni, Zielone prądy w krwiste zmieni fale. Wchodzi lady Makbet. LADY MAKBET I moje ręce mają twoich farbę, Lecz bym się wstydu pokryła rumieńcem, 730Gdyby me serce było równie białe. Stukanie. Do południowej bramy ktoś tam stuka, Czas już do naszej schronić się komnaty. Czyn nasz omyje kilka wody kropli; 735Patrz, jak rzecz łatwa! Widzę, że cię męstwo Odbiegło w drodze. Słuchaj, znów stukanie! Stukanie. Weź nocną szatę, aby nie poznano, Żeśmy czuwali, jeśli nas wywoła 740Konieczność jaka. W twoich tylko myślach Nie gub się marnie. MAKBET Wiedzieć, co zrobiłem! Byłoby lepiej nie wiedzieć, że jestem. Stukanie. 745Obudź więc twoim stukaniem Duncana! Gdybyś obudził! Wychodzą. SCENA III Tamże. Wchodzi Odźwierny. Stukanie za sceną. ODŹWIERNY 747To mi się nazywa stukanie! Gdyby człowiek był odźwiernym piekielnej bramy, dobrze by musiał obracać kluczem. Stukanie. Stuk! stuk! stuk! Kto tam, w imię Belzebuba? To dzierżawca, który się powiesił, widząc, że będzie urodzaj; przybywasz w samą porę; zaopatrz się tylko w serwety, bo weźmiesz tu za to na dobre poty. Stukanie. Stuk! stuk! stuk! Kto tam, w imię drugiego diabła? Na uczciwość, to kazuista, gotów przysiądz na obie ważki przeciw każdej ważce, który się niemało zdrad dopuścił przez miłość Boga, ale nie mógł dwuznacznikiem wcisnąć się do nieba. O, wejdź, kazuisto! Stukanie. Stuk! stuk! stuk! Kto tam? A, to przychodzi angielski krawiec za skradzione sukno z francuskich spodni; wejdź, panie krawcze, nie trudno ci tu będzie zagrzać duszę do twojego żelazka. Stukanie. Stuk! stuk! Ani chwili spoczynku! Kto tam? Ale tu za zimno trochę na piekło. Nie chcę być dłużej diabelskim odźwiernym. Miałem zamiar wpuścić tu z każdej profesji jednego, co pędzi kwiecistą drogą na wieczne sobótki. Stukanie. Zaraz, zaraz! A proszę nie zapominać o odźwiernym! Otwiera bramę. Wchodzą: Makduf i Lennox. MAKDUF Czyś spać tak późno poszedł, przyjacielu, Żeś wstał tak późno? ODŹWIERNY 750Prawda, panie, żeśmy pili, aż drugi kur zapiał; a trunek, panie, wielkim jest sprawcą trzech rzeczy. MAKDUF 751PijaństwoJakich to trzech rzeczy mianowicie sprawcą jest trunek? ODŹWIERNY 752Czerwonego nosa, panie, snu i wody. Wszeteczeństwo, panie, trunek sprawia i nie sprawia: daje chętkę, ale odbiera możność. Tak więc, panie, można by nazwać trunek dwulicznikiem wszeteczeństwa: stwarza je i niszczy; budzi je i odpędza; zachęca i odstrasza; woła do gotowości i zdradza, na domiar durzy je snem dwulicznym, a zadawszy mu kłamstwo, opuszcza je. MAKDUF Myślę, że trunek zadał ci to kłamstwo tej nocy. ODŹWIERNY 754Tak jest, panie, przez samo gardło; ale zapłaciłem mu za to, i zdaje mi się, że byłem za silny dla niego, bo choć mnie zwalił z nóg na chwilę, potrafiłem się go pozbyć. MAKDUF 755Czy pan twój wstał już? — Nasze go stukanie Zbudziło widzę, bo oto nadchodzi. Wchodzi Makbet. LENNOX MAKBET MAKDUF Dostojny panie, czy król już się zbudził? MAKBET MAKDUF Rano kazał mi się stawić, Boję się, żebym nie przybył za późno. MAKBET Więc cię do jego izby poprowadzę. MAKDUF Wiem, że to miły jest dla ciebie kłopot, 765Choć zawsze kłopot. MAKBET Praca, którą lubim, Leczy swój kłopot. To drzwi jego izby. MAKDUF Wejść się odważę, to moja powinność. Wychodzi. LENNOX MAKBET LENNOX Noc była straszna; gdzieśmy nocowali, Wiatr zwalił komin, a jak powiadają, W powietrzu straszne słychać było jęki, Krzyki, konania i głosy prorocze, 775Groźnym akcentem zapowiadające Łuny pożarów i zamęt wypadków, Świeżo wylęgłych na dni naszych klęskę. Noc całą puszczyk hukał przeraźliwie, I ziemia nawet drżeć miała z przestrachu. MAKBET LENNOX Młoda moja pamięć Nie przypomina sobie równych dziwów. Wchodzi Makduf. MAKDUF O zgrozo! zgrozo! ani cię potrafi Język wysłowić, ani serce pojąć! MECBETH I LENNOX MAKDUF Swego arcydzieła Zamęt dokonał. Kościół namaszczony Mord świętokradzki strzaskał, i z świątyni Żywota lampę wykradł gorejącą. MAKBET LENNOX MAKDUF Wejdźcie do izby, tam wasze źrenice Widok Gorgony nowej niech oślepi! Nie wymagajcie słów więcej ode mnie! 795Patrzcie, a potem mówcie sami! Wychodzą: Makbet i Lennox. Wstańcie! Zbudźcie się! Wstańcie! Na gwałt bijcie w dzwony! Morderstwo! Zdrada! Banko, Donalbeinie, 800Malkolmie, wstańcie! Śmierci wizerunek, Sen otrząśnijcie! Na śmierć patrzcie samą! Wstańcie! Zobaczcie sądnego dnia obraz! Malkolmie, Banko, jak z grobu powstańcie, I jak umarłych duchy się przybliżcie, 805Aby tak wielkiej przypatrzyć się grozie! Uderzcie w dzwony! Dzwonią. Wchodzi lady Makbet. LADY MAKBET I cóż się to stało, Że jakby trąby przeraźliwej hasło Całego domu śpiących tu zwołuje? 810Mów! Mów! MAKDUF O pani, czułe twoje serce Nie jest do takiej stworzone boleści. W kobiety ucho takie słowo rzucić, Jest to ją zabić! 815Wchodzi Banko. O Banko! o Banko! Nasz król zabity! LADY MAKBET BANKO Gdzie bądź, czyn straszny! O drogi Makdufie, 820Odwołaj słowo, powiedz, że zmyślone! Wchodzą: Makbet i Lennox. MAKBET Czemu godziną wprzódy nie umarłem! Umarłbym szczęsny! Od tej bowiem chwili Świat ten śmiertelny stracił, co poważne; Wszystko jest tylko fraszką! Sława, łaska, 825Wszystko umarło! Wszystko życia wino Już wytoczone, w tej ciemnej piwnicy Tylko się na dnie męty pozostały. Wchodzą: Malkolm i Donalbein. DONALBAIN MAKBET Stało się nieszczęście, 830Które najciężej na serce twe spadnie. Krwi źródło twojej stanęło i wyschło. MAKDUF Król, a twój ojciec, jest zamordowany. MALKOLM LENNOX O ile się zdaje, 835Sprawcami czynu jego szambelani. Twarze i ręce były pokrwawione, Jak ich sztylety, któreśmy znaleźli Na ich wezgłowiach jeszcze nie otarte. Kto wzrok ich widział, dziki, obłąkany, 840Nie chciałby życia straży ich powierzyć. MAKBET Jednak żałuję, że w wściekłości szale Obu zabiłem. MAKDUF MAKBET Któż w osłupieniu roztropność zachował, 845Miarę wśród szału? Kto razem był wierny I obojętny? To nad ludzkie siły. Miłości mojej gwałtowne popędy Zimnej rozwagi prześcignęły radę. Tam leżał Duncan; srebrną jego skórę 850Krwi jego złotej otaczały pasy. Otwarte rany, jak wyłom natury, Dawały wejście niszczącej ruinie; Tam znów mordercy, naznaczeni barwą Swego rzemiosła, a przy nich sztylety, 855Jak w szpetnej pochwie, w zsiadłej krwi schowane. Któż by z miłością przepełnionym sercem, Z odwagą w sercu, potrafił się wstrzymać, Żeby miłości swej nie dowieść czynem? LADY MAKBET MAKDUF MALKOLM Czemu milczące nasze są języki, Gdy nas dotyczy sprawa ta najbliżej? DONALBAIN Jak mówić, kiedy nasze przeznaczenie W nieznanej jamie czatuje ukryte, 865Może z zasadzki lada chwila wypaść, Może nas porwać? Uchodźmy stąd raczej: Nie są dojrzałe dotychczas łzy nasze. MALKOLM O boleść nasza do czynu niezdolna! BANKO Ratujcie panią! 870Wynoszą lady Makbet. Kiedy naszą nagość Od zimnych wiatru osłonim powiewów, Zbierzmy się razem, aby czyn ten krwawy Bliżej wybadać, bo w obecnej chwili 875Miotają nami trwoga i niepewność. Życie me w Boga potężnej prawicy, Pod jego pieczą wystąpię do boju Przeciw nieznanym jeszcze uroszczeniom Zbrodni i zdrady. MADUFF WSZYSCY MAKBET W męską gotowość śpiesznie się uzbrójmy, Zbierzmy się potem w wielkiej sali. WSZYSCY Wychodzą wszyscy prócz Malkolma i Donalbeina. MALKOLM 885 Co myślisz czynić? Nie łączmy się z nimi: Przybrać pozory udanego żalu Łatwą jest sztuką dla fałszywych ludzi. Spieszę do Anglii. DONALBAIN A ja do Irlandii; 890Los rozdzielony ustrzeże nas łatwiej. W ludzkich uśmiechach widzę tu sztylety, A krwią najbliższy najkrwawszy jest dla nas. MALKOLM Ciśnięta strzała nie upadła jeszcze, Nie stać na celu dla nas najbezpieczniej. 895Więc na koń! Bądźmy skąpi w pożegnaniach, Uchodźmy tylko: wolno tam uciekać, Gdzie niepodobna miłosierdzia czekać. Wychodzi. SCENA IV Przed zamkiem. Wchodzą: Ross i Starzec. STARZEC Lat siedemdziesiąt dobrze zapamiętam, W ich ciągu straszne widziałem godziny, 900I sprawy dziwne, ale przy tej nocy Fraszką są wszystkie minione wspomnienia. ROSS Ach, dobry ojcze, widzisz, że niebiosa, Jakby człowieka pomieszane czynem, Grożą swym gniewem krwawej jego scenie. 905Wedle zegaru, to dzień, ciemność przecie Dnia lampę swoim zasłoniła kirem. Nocyż to przemoc, albo dnia wstydliwość, Że cień osłonił ziemi tej oblicze, Które blask żywy powinien całować? STARZEC 910 Jak ten czyn, wszystko naturze przeciwne: W ostatni wtorek, sokół w dumnym locie Padł pod szponami sowy myszołówki. ROSS Duncana konie (rzecz dziwna, lecz pewna), Piękne i silne, swej ozdoba rasy, 915Zdziczały nagle, z swej wypadły stajni, Głuche na rozkaz, jakby chciały wojnę Z rodem wieść ludzkim. STARZEC ROSS Sam to widziałem, na mych ócz[16] zdziwienie. 920Wchodzi Makduf. Lecz otóż Makduf. Cóż się dzieje w świecie? MAKDUF ROSS Czyli już odkryto, PozoryKto sprawcą tego najkrwawszego czynu? MAKDUF 925 Ci, których Makbet własną zabił ręką. ROSS Przebóg! I czegóż mogli się spodziewać? MAKDUF Byli kupieni. Malkolm i Donalbein, Synowie króla, uciekli obadwa, Na nich też czynu spada podejrzenie. ROSS 930Wszystko potworne! Łakoma ambicjo, Pożerasz sama życia twego środki! Więc teraz, ile wnioskować się godzi. Królewska godność spadnie na Makbeta. MAKDUF Już ogłoszony; na koronowanie 935Do Scone wyruszył. ROSS MAKDUF Do świętych grobów Colmes-Cill wysłane, Gdzie przodków jego spoczywają kości. ROSS MAKDUF 940Nie, do Fife, kuzynie. ROSS Moim zamiarem jest do Scone OSSwelm i Donalbein,st n cO">Z rodem wieść ludzkim.
25 września 2010Baza informacjiOto czwarty i ostatni (przynajmniej na razie) wpis bazowy dotyczący pisowni łącznej i rozdzielnej. Tym razem zajmiemy się często używanymi, a sprawiającymi nam niejednokrotnie trudności zakończeniami wyrazów z cząstkami -by, -bym, -byś etc. Tradycyjnie zaczniemy od tych przypadków, gdy wyrazy z ww. cząstkami piszemy łącznie, a następnie przejdziemy sytuacji, gdy piszemy je rozdzielnie. Pisownia łączna cząstek -by, -bym, -byś z osobowymi formami czasowników (np. spałabym, uważałbyś); z wyrazami o budowie właściwej formom czasownikowym, jak wypadałoby, rozważałoby; z partykułami: ani, azali, bodaj, czy, czyż, gdzież, jakże, niech, niecha, nuż, oby (np. aniby, bodajby, gdzieżby, niechajby, nużby); ze spójnikami: aby, aczkolwiek, albo, albowiem, alboż, ale, ani, aż, ażeby, bo, byle, chociaż, choć, czyli, gdy, gdyż, iż, jak, jakkolwiek, jako, jednak, jednakże, jeśli, jeżeli, lecz, nim, niż, ponieważ, przecież, skoro, tedy, to, więc, zanim, zatem, zaś, że (np. aczkolwiekby, albobyś, albożbym, nimby, ponieważbym, zanimby); w wyrazach porównawczych jakby, jakoby, niby. Pisownia rozdzielna cząstek -by, -bym, -byś po bezokoliczniku (np. zakończyć warto by); po wyrazach o funkcji czasownikowej: można by, trzeba by, niepodobna by, warto by, wolno by; po formach zakończonych na -no, -to (np. zapomniano by, zamknięto by); po wyrazach winien, powinien (np. powinien by); po rzeczownikach, przymiotnikach, imiesłowach przymiotnikowych, przysłówkach, liczebnikach (np. czerwony by się zrobił); po zaimkach pytajnych, względnych, wskazujących: dlaczego, dokąd, dopóki, dopóty, gdzie, jak, kiedy, którędy, dokąd, skąd, tak, tam, wtedy (np. dlaczego by, dopóty byś, gdzie bym); gdy cząstki -by, -bym, -byś występują jako połączenie spójnika „by” z końcówkami -(e)m, -e(ś) itd.; spójnik by jest w tej sytuacji równoważny spójnikom żeby, aby (np. chcą, byśmy tutaj zanocowali = żebyśmy tutaj zanocowali); gdy ww. cząstki występują jako samodzielny spójnik po innych spójnikach (np. Student doszedł na uczelnię, ale by mógł zdążyć, musiał jeszcze zostawić płaszcz w szatni). Zwróć uwagę! Niekiedy o pisowni decyduje znaczenie i funkcja w zdaniu, jaką pełni wyraz. Ten sam – może pełnić w pewnym kontekście funkcję zaimka przysłownego (pisownia rozdzielna), a w innym partykuły lub spójnika (pisownia łączna). Dlatego też np. gdzieżby piszemy łącznie, gdy oznacza 'wcale nie’, ale gdzież by piszemy rozdzielnie, gdy oznacza 'w którym miejscu’ (np. gdzież by mogło być to miasto). ***************** W Bazie informacji znajdziesz omówienie absolutnie podstawowych kwestii dotyczących poprawnego używania języka polskiego. Baza może być przydatna na co dzień przy tworzeniu tekstów (zwłaszcza pisanych). Pozostanie ona na blogu na stałe. Dzięki temu, przy części tematów omawianych później będziemy mogli odwołać się do tych wpisów. Tagi: cząstki -by -bym, ortografia, pisownia rozdzielna, pisownia łączna Jesteśmy pasjonatami polszczyzny i pracy ze słowem pisanym. Założyliśmy tę stronę, by dzielić się swoją wiedzą na temat naszego języka i rozwiązywać językowe dylematy naszych czytelników. Postawiliśmy sobie za cel także rzetelne przygotowywanie tekstów do druku i pomoc autorom podczas wszystkich kolejnych etapów procesu wydawniczego, dlatego oferujemy profesjonalną redakcję, korektę oraz skład i łamanie tekstu. Autorami tekstów na stronie są: Paweł Pomianek, gospodarz serwisu, właściciel firmy Językowe Dylematy, doświadczony redaktor tekstów oraz doradca językowy, a także zaproszeni goście. Zadaj pytanie językowe! Jeśli masz językowy dylemat, kliknij tutaj i zadaj pytanie. Ostatnie wpisy Czy wiesz, że… Ciekawostki językowe (91) 27 czerwca 2022 Ile przecinków może być w zdaniu 31 maja 2022 Łącznik to nie półpauza 26 kwietnia 2022 Czy wiesz, że… Ciekawostki językowe (90) 29 marca 2022 Nazwy wysp: kiedy wyspa wielką, kiedy małą literą 28 lutego 2022 Czy wiesz, że… Ciekawostki językowe (89) 31 stycznia 2022 Średnik to nie dwukropek 21 stycznia 2022 Jak przebiega proces wydawniczy 28 grudnia 2021 Czy wiesz, że… Ciekawostki językowe (88) 22 grudnia 2021 Czy wiesz, że… Ciekawostki językowe (87) 29 listopada 2021 Czy wiesz, że… Ciekawostki językowe (86) 31 października 2021 Jak zapisywać nazwy jednostek wojskowych 14 października 2021 Czy wiesz, że… Ciekawostki językowe (85) 28 września 2021 Przecinek przed a 9 września 2021 Czy wiesz, że… Ciekawostki językowe (84) 25 sierpnia 2021 Nasze nagrania
bym była tylko twoja tekst